nie prawda, trudno wiedzieć. Ale mój prapradziad sam mi powiadał, że nim z wielkiej starości oślepł, to widział raz okrutne jezioro, a na nim srogą wieżę, gdzie się to stać miało, która to wieża do dziś się Mysią wieżą zowie! A znów jezioro — nazywa się Gopło.
Ano dobrze!
Tu, iż mu fajeczka zgasła, począł Koszałek w popiele iskierki szukać, a znalazłszy, pociągnął parę razy z cybucha, zaczem puścił kłąb dymu i tak mówił dalej:
W tych starych księgach to jest tak:
Tu parę kart brak, tu znów parę tak pożółkłych i wyblakłych, że ani przeczytać, tu znów wielka czarna rysa w poprzek, albo wzdłuż; to i nie wszystko wiedzieć można, co tam przed wieki wpisywał ktoś do nich.
Ale czy dobre były czasy, czy złe, to zaraz poznać można. Jak dobre, to z tych kart, żeby i najstarszych, taka światłość bije, właśnie jakoby słońce wzeszło; a jak złe, to się taki mrok po nich rzuca, jakby w noc ciemną, kiedy to ani gwiazd, ani miesiąca nie ujrzy nad ziemią...
Takie to są te stare księgi Krasnoludków!