Wrzasnął Podziomek jak kociak, kiedy go z ręki kto na ziemię puści — nie tyle z bólu, ile ze strachu, bo nie wiedział, co z nim tutaj będzie.
Aż się tu na oną chwilę obejrzy Kukulina ku chacie. Patrzy, leży ów nieborak na śmieciach i płacze. Więc się zaraz do niego wróciła, oczy mu z łez otarła, mile do niego zagadała, chleba mu kawałek ze swego śniadania ułamała, w rękę mu wetknęła, przygarść trawki zielonej urwała, sucho mu, czysto podesłała, a widząc, że słońce w górę szło, wyszukała nad rowem wielki liść łopianu i jakby namiotkiem od skwaru go zakryła.
Spojrzał wdzięcznie na wdowę Podziomek, a widząc, iż Marychna klaszcze w rączyny z uciechy, że on tak sobie schludnie na tej trawce i pod tym liściem leży, uśmiechnął się do niej mile, uczuł wielką słodycz w sercu, wielką rzewność i wielką wdzięczność razem.
— Daj Bóg odpłacić! — szepnął sam do siebie, gdy Kukulina z dzieckiem na ręku odeszła.
Rada była wziąć go z sobą, ale nie śmiała... Toć on matkę ma, a matka, wiadome rzeczy, choć i skarci i rózgą przetrzepie, zaś znów utuli i w ramiona weźmie...
Tak myślała Kukulina, nie wiedząc, że Krasnoludki dziecko babie zamieniły i że to nie jej własne, tylko podrzucone.
Przeszedł dzień. Wieczorem wyszła baba patrzeć, co się stało, a tu Podziomka ani śladu, a pod progiem leży Jaśko: włoski jak lenek, oczęta jak chabry, ustka jak poziomka leśna!
Krasnoludki to odniosły go babie, a swego napowrót zabrały.
Dopieroż radość była i uciecha! Nasmażyła baba jajecznicy coś z dziesięciu jaj, zaprosiła sąsiadkę na
Strona:PL Maria Konopnicka - O krasnoludkach i o sierotce Marysi.djvu/071
Ta strona została uwierzytelniona.