Strona:PL Maria Konopnicka - O krasnoludkach i o sierotce Marysi.djvu/122

Ta strona została uwierzytelniona.


W


V.

Widniała już zdaleka w księżycowem świetle Wólka Głodowa. Do niej to dążył Skrobek, skręciwszy w bok z gościńca. Nagle odwróci się do jadących na wozie Krasnoludków i rzecze:
— Na mój kiepski rozum, trzaby nie wszystkie panięta w jednem miejscu naraz wysypać; bo jakby tyle gąb w jednej wsi przybyło, toby się taka drogość stała, że to ha, i mogłoby być głodno.
— Racya! — odezwał się na to z głębi woza głos jakiś, a był to głos zakopanego w sianie po uszy Podziomka.
— Ano po dwóch, po trzech, po pięciu poprószyć sam, tam, to i paniętom lepiej będzie i tym ludziom we wsi też!
Na to król:
— Roztropny z ciebie człek! Uczyń, jakoś powiedział.