Gdy tak sierota przez łzy radośnie wykrzykuje, dotknie jej królowa i rzecze:
— Marysiu!
Ocknęła się dziewczyna, patrzy, co takiego?
Leży na ławie, na pęku siana świeżego, przykrytym jakąś płachetką. Przy ławie stół sosnowy, na nim parę garnków, do góry dnem przewróconych, dalej duży komin z ogromnym zapieckiem; przed kominem leży zwinięty kot bury i pęk suchego chróstu, postronkiem z kulką związany. Nieco dalej cebrzyk z wodą i blaszanym półkwartkiem. Przez rozbite okienko zaglądają do izby gałązki bzu, ciemnym liściem odziane. U stóp jej siedzą na zydelku dwa chłopaki jasnowłose, w zgrzebnych koszulinach, rozwartych pod szyją. Rumiane promienie zachodzącego słońca przez liście bzu się sypią i na śniadych piersiach obu chłopiąt malują złote krążki.