Ta strona została uwierzytelniona.
cze na to Skrobek, rozwiązując szmatkę z pieniędzmi. — Daję, co mogę; a przyczyńcież i bronę.
— Co nie mam przyczynić! — rozśmiał się Wojcieszek! — Przyczynię taką zębatą, jak wilk! Wyczesze wam ziemię, jak baba konopie: moja w tem sztuka!
— No, to zostańcież z Panem Jezusem! — rzecze Skrobek, któremu już się ręce do siekiery i do karczunku rwały. — Za tydzień wrócę.
— Za tydzień — odrzekł Wojcieszek — i szczęść Boże w pracy!
— Szczęść!... szczęść!... szczęść! — wrzeszczał szpak za wracającym się ku chatynce Skrobkiem, który tak prędko szedł, jakby mu z dziesiątek lat ubyło.