Ta strona została uwierzytelniona.
II.
Dziwili się teraz ludzie, którym koło uroczyska wypadła droga, co za człowiek taki o każdej dnia godzinie pnie siekierą w niem rąbie, chaszcze i kamienie dobywa, na miedzę daleko toczy, krzaki i tarniny kopie, piołuny i dziewanny siecze, ziemię z pod dziczek wydziera.
Kto szedł, stawał i na robotnika tego patrzał, co tak wielki ogień w oczach miał, taki pot na czole kipiący, jakby z niedźwiedziem za bary szedł — a nie ustawał.
— Sprostowalibyście krzyża — mówili chłopi.
A Skrobek:
— Nie ten się gnie, kogo praca gnie, tylko ten, co go lenistwo i bieda przygina.
Przechodziły dziewczęta, więc patrzą i mówią cienkim, litościwym głosem: