Strona:PL Maria Konopnicka - O krasnoludkach i o sierotce Marysi.djvu/245

Ta strona została uwierzytelniona.


U


III.

Uroczyście, wspaniale otwarł się sąd królewski w Słowiczej Dolinie. Król Jegomość wystąpił w całym majestacie.
Purpurowy płaszcz jego niósł za nim opasły paź Krężołek, złota korona błyszczała na królewskiej głowie, a brylantowe berło siało takie blaski, jak wschodzące słońce.
Przed stopniami sali sądowej stał oskarżyciel państwa, bystry Kocieoczko; tuż za nim Mikuła i Pakuła w paradnych mundurach; dokoła, lecz w pewnem oddaleniu, tłoczyły się Krasnoludki, a wszystkie oczy zwrócone były na oskarżonego.
Stał on pochylony, skurczony w ubogiej sukmance na grzbiecie, mając przednie łapki mocno związane za plecami, pozieleniały ze wzruszenia i ze strachu, a tak drżący, że nogi widocznie trzęsły się pod nim jak w febrze.