Strona:PL Maria Poprzęcka - Polskie malarstwo salonowe.djvu/12

Ta strona została uwierzytelniona.

Ukazanie takich właśnie, różnych wdzięków dziewiętnastowiecznego polskiego malarstwa jest celem tego albumu. Jego tytuł – „Malarstwo salonowe” – wymaga wyjaśnienia. W literaturze traktującej o sztuce europejskiej termin „salonowy” oznacza sztukę eksponowaną w oficjalnej instytucji wystawienniczej, jaką był coroczny paryski Salon. Sztuka Salonów to była sztuka tych wielkich wystaw o ogromnym, choć wciąż kwestionowanym prestiżu, pokazów ściągających tłumy zwiedzających, opisywanych, recenzowanych, decydujących o biegu artystycznej fortuny. To dopuszczenie obrazu na Salon bowiem było dla młodego twórcy początkiem kariery, to uzyskanie tam złotego medalu było tej kariery ukoronowaniem. Tylko przez Salon wiodła droga do sukcesu, stąd tak uparte i dramatyczne walki artystów o dopuszczenie ich dzieł do pokazu, stąd ciągnąca się przez pokolenia niechęć do wszechwładnego jury i próby wyzwolenia się od jego dyktatów, jakim był tak zwany Salon Odrzuconych otwarty w Paryżu w 1863 roku, czy, już u schyłku wieku, Salony Niezależnych.
Także i polscy artyści dobijali się o uznanie na paryskim Salonie. Czasem z powodzeniem – sukcesem młodego Matejki był przyznany mu za Kazanie Skargi złoty medal na Salonie 1863 toku. Na ziemiach polskich sytuacja była jednak odmienna. Warszawska Zachęta, krakowskie Towarzystwo Przyjaciół Sztuk Pięknych, kilka salonów prywatnych, jak warszawskie Ungra i Krywulta – to instytucje wielce zasłużone dla rozwoju sztuki polskiej w 2 połowie XIX wieku, żadna z nich jednak nie odgrywała w życiu artystycznym tak decydującej roli jak Salon paryski. Nie wycisnęła na nim swojego piętna. Polskie salony wystawowe bowiem nie były, jak we Francji, częścią państwowej administracji kulturą, z jej systemem zamówień, zakupów, nagród i stypendiów, stąd też nie mogły odegrać podobnej roli w instytucjonalnym życiu sztuki. Nie bez znaczenia był też fakt, że uznanych artystów nie interesowały warszawskie czy krakowskie salony, które (słusznie zresztą) uważano za prowincjonalne w porównaniu z salonami paryskimi, wiedeńskimi czy monachijskimi. U nas zatem pod pojęciem „salonowe” rozumie się raczej takie malarstwo, które wykazuje cechy w języku potocznym kojarzone z określeniem „salonowy” i to rozumienie przyjęto dla potrzeb tej książki. Nazwa ta nie pretenduje ani do naukowej ścisłości ani do pojęciowej precyzji. Określa malarstwo profesjonalnie sprawne, ale nie roszczące ambicji sztuki „wielkiej” czy „narodowej”. Ot, malarski odpowiednik salonowej konwersacji, która obracać się może wokół spraw bardzo różnych, nigdy jednak nie przeradza się w głębszą debatę czy zażartą dyskusję.
Wybrane tu do prezentacji obrazy nie tworzą żadnej stylowej jedności, można je wiązać z wieloma artystycznymi kierunkami: romantyzmem, realizmem, akademizmem, symbolizmem, w różnych ich odcieniach i odmianach. Większość z nich jest dziś mało znana. Wiele z nich nie było nigdy reprodukowanych, nie należą też do rzędu dzieł „galeryjnych”. Inne, niegdyś znane, a nawet sławne, na długo zniknęły w muzealnych magazynach. Obok nich pokazano kilka obrazów nadal powszechnie znanych, które umieszczone w zmienionym kontekście mogą objawić inne oblicze i inne wartości. Słowem, znajdzie się tu sztuka zarówno „wysokiego”, jak popularnego obiegu.
Album zatem ma być przywołaniem obrazów nieznanych i przypomnieniem niegdyś znanych. Nie miejsce w nim na generalne przewartościowania. Dość, jeśli wzbogaci on panoramę malarstwa polskiego 2 połowy XIX wieku. A było to półwiecze najważniejsze w jego rozwoju. Nigdy, ani przedtem, ani potem, malarstwo nie zajmowało takiego miejsca w narodowej kulturze. W ciągu tego półwiecza przebyło ono ogromną drogę od „wielkiego nic” (jakim, zdaniem Stanisława Witkiewicza, była sztuka polska przed 1850 rokiem) do

6