Strona:PL Maria Poprzęcka - Polskie malarstwo salonowe.djvu/24

Ta strona została uwierzytelniona.

sięgano do wypróbowanych form alegorycznych o barokowej jeszcze proweniencji, czego przykładem może być Wieńczenie poety – projekt doświadczonego malarza-dekoratora Tadeusza Popiela do kurtyny teatru w Bukareszcie. Uskrzydlony i nagi poeta wzlatuje nad ziemią w otoczeniu tradycyjnych personifikacji, a wszystko utrzymane jest w stylu i w tonacji tiepolowskiego fresku. Zupełnie inną, za to typowo XIX-wieczną konwencją były bardzo popularne anegdotyczne sceny z życia artystów. Józef Krzesz-Męcina, jeden z najpłodniejszych uczniów Matejki, „jako wielbiciel muzyki złożył hołd jej geniuszom w obrazach Ostatnie akordy Chopina i Beethoven przy trumnie bohatera. Polscy malarze wciąż zresztą ponawiali próby malarskiej transpozycji muzyki chopinowskiej, ukazując kompozytora a to wśród pastuszków, a to ludowych par wywijających obertasy, a to dziewic symbolizujących narodowe cierpienia.
Czy można mówić o „salonowym” malarstwie pejzażowym? Wymogi rodzimości, krajowości, narodowości, które tak silnie określały ducha i kształt sztuki polskiej 2 połowy XIX wieku, sprawiły, że malarstwo krajobrazowe ma w przeważającej swej części wiejski, często sielankowy charakter. Owe swojskie krajowidoki mają swój stały repertuar: chaty słomą kryte, studzienne żurawie, bocianie gniazda, kapliczki przydrożne, a wszystko owiane „rzewną poezją i smutkiem ziemi całej”. W bardziej zaś „salonowym” wydaniu natura jest po prostu parkowym ustroniem lub tłem dla wielkopańskich rozrywek i polowań, jak to ma miejsce na obrazach Kossaków, Wierusza-Kowalskiego czy Fałata.
Natomiast prawdziwe oblicze malarstwa, które można nazwać „salonowym” objawia sztuka portretowa.
„Portret – pisał w 1889 toku w „Kłosach” Henryk Struve – należy do najpopularniejszych a zarazem najwdzięczniejszych rodzajów malarstwa, łączy on najściślej, niejako więzami serdecznej zażyłości, artystę z publicznością, a szczególniej z tą jej warstwą, która mając środki po temu, trzyma się i na polu sztuki zasady starodawnej łączenia pożytku z przyjemnością. Obdarzanie artysty szczodremi zamówieniami przynosi sztuce niewątpliwie pożytek. Jakąż przyjemność sprawiamy przy tem samym sobie, naszej miłości własnej, jeżeli owe zamówienia zmuszają artystę do zajęcia się naszą osobą i do jej przekazania przyszłym pokoleniom, podczas gdy bez tego środka artystycznego może by się nami nikt bliżej nie zajął, a potomność o nas nic by nie wiedziała. Nie dziw zatem, że był czas, gdy portret ześrodkował w sobie przeważnie działalność naszych malarzy, i że dotąd przedstawia u nas pod względem materialnym najkorzystniejsze warunki dla artysty.
Fotografia ograniczyła znacznie liczebne bogactwo tej produkcji portretów, ale też przyczyniła się zarazem i do podniesienia jej wartości artystycznej. Portret lichy dziś już z fotografią współzawodniczyć nie może, dobry zaś jej mechanicznego współzawodnictwa obawiać się nie potrzebuje. Jako objaw samodzielnej twórczości uwydatniający w kształtach zewnętrznych treść wewnętrzną ducha, portret artystyczny wznosi się na wyżyny sztuki pięknej, wyzwolonej i nie ustąpi nigdy przed niewolniczem naśladownictwem przyrody, wychwalanem przez młodszych mechaników naturalizmu”.
Portret istotnie, jako najkorzystniejszy pod względem finansowym gatunek malarski, „ześrodkował w sobie przeważnie działalność naszych malarzy”. Nie wszyscy jednak uciekali się do malowania portretów dla poratowania kieszeni. Zawsze byli wśród malarzy zawołani portreciści, dla których ten rodzaj sztuki był istotą twórczości. Od lat sześćdziesiątych XIX wieku było ich coraz więcej. Znakomitym portrecistą środowiska warszawskiego był twórca Śmierci Barbary Radziwiłłówny Józef Simmler. Po nim jedynym

18