Strona:PL Maria Poprzęcka - Polskie malarstwo salonowe.djvu/34

Ta strona została uwierzytelniona.

Cytowany wyżej autor prawi o plastyce i wykończeniu obrazu Żmurki, aby „zastrzec się przeciwko domysłom ironicznym”. W istocie, jest coś niepokojącego w kryptosadystycznym dziewiętnastowiecznym upodobaniu do przedstawiania umęczonych ciał kobiecych. Uduszona odaliska Żmurki, omdlała ofiara Potopu Merwarta, czy – tu przykład bardzo znany – Dirce chrześcijańska Siemiradzkiego – wszystkie te, skądinąd bardzo różne obrazy, wiąże ten sam motyw. Dirce, obraz późny, ukończony w 1897 toku, objechał wiele miast europejskich, budząc co prawda zastrzeżenia krytyki, ale wszędzie ciesząc się niezmiennym zainteresowaniem publiczności. Dopiero wystawienie jego reprodukcji w witrynie lwowskiego fotografa zaniepokoiło miejscowego komisarza policji, który dojrzał w niej niebezpieczeństwo dla moralności publicznej.
Jeśli te szczególne cechy malarstwa dziewiętnastowiecznego przypisać jego funkcji kompensacyjnej, to trzeba przyznać, że zaspokajało ono nie tylko skrywane niedobre instynkty, lecz także tęsknotę za idylliczną krainą wiecznej szczęśliwości. „Tłem jasnej strony obrazu, na której znajduje się tańcząca dziewczyna, jest cudny, pełen powietrza, dali i błękitu krajobraz morski. Za tarasem widać szmaragdową zatokę i skaliste wzgórza zamykające łagodnym obrębem jej brzegi. Wzgórza te, pełne odcieni różowych, przysłonięte są jednak i jakby roztopione w dali pełnej lazuru. Tylko ten, kto własnymi oczami patrzył na okolice Rzymu lub na Zatokę Neapolitańską – zdoła zrozumieć, ile prawdy i duszy jest w tym krajobrazie, w tych błękitach, w tym zlewaniu się barw różanych z niebieskimi i w tej przezroczystości oddalenia” – tak Henryk Sienkiewicz zachwycał się obrazem Siemiradzkiego Taniec wśród mieczów. Lecz owe szmaragdowe zatoki, dale pełne lazuru, te błękity i róże niezmiennie tworzą tło antycznych sielanek Siemiradzkiego. Wśród złocistych plam słońca i zielonego cienia rzucanego przez platany trwa wieczna mitologiczna pantomima, naga zwycięska Wenus podnosi w tryumfie otrzymane od Parysa jabłko, dziewczęta tańczą i sypią kwiaty, patrycjusze oddają się Petroniuszowemu sybarytyzmowi, z zacienionych fontann sączy się kryształowo czysta woda, a młode rzymianki bawią się niewinnie jak dzieci. Mit śródziemnomorski, towarzyszący europejskiej kulturze przez stulecia, znalazł w sztuce tego Polaka wykształconego w Petersburgu i tworzącego w Rzymie swe na pewno spłycone i zbanalizowane, ale jakże ponętne wcielenie.

Jak już powiedziano na wstępie, celem tego albumu jest zaledwie przypomnienie obrazów, które wciąż mogą cieszyć oko. Może więc w miejsce zakończenia tylko jeszcze jedna wypowiedź krytyka, tym razem z lat, kiedy prezentowane tu malarstwo znajdowało się już w głębokiej niełasce:
„Każda epoka, każdy ruch społeczny i polityczny pragnie zostawić swój obraz w sztuce. Schyłkowe czasy dworu berlińskiego czy austriackich arcyksiążąt, polowania magnackie, piękne księżniczki i panie z arysto – i plutokracji pokazuje nam malarstwo Wojciecha Kossaka, Fałata, Szańkowskiego, Ajdukiewicza, Styków. To jest w porządku. Można temu malarstwu odmówić wielu wartości malarskich, może nawet wszystkich, jak chcą niektórzy, ale trudno odmówić wewnętrznej harmonii tego malarskiego obrazu epoki z epoką samą”.


28