Jaworscy stanowili typowe przeciętne stadło. Poznali się przed kilku laty na wieczorze w karnawale. Ona była panną na wydaniu, on dobrą partyą, bo oprócz patentu na inżyniera-technika studyował chemię zagranicą i miał pięćdziesiąt tysięcy kapitału w akcyach cukrowni, której współwłaścicielem był ojciec panny Anieli, pan Taubert.
Ignacy Taubert, jedyna latorośl męska tego rodu, nie udał się. Kolegował wprawdzie z Jaworskim w politechnice, ale ani nauk nie skończył, ani chciał i mógł ojcu pomagać.
Uważał za swój obowiązek fortunę tracić i bawić się. Był stałym, ale nieokreślonej cyfry, rozchodem i zgryzotą starego i jedną tylko położył zasługę dla spraw rodu, że wprowadził do domu rodziców Jaworskiego. Stary Taubert wnet obrachował, że zięć to będzie wymarzony, porozumiał się z żoną, ułożyli kampanię. Sprawa była łatwa, bo