Na posiedzeniu dorocznem akcyonaryuszów cukrowni »Zbylczyce« administrator, Adam Jaworski, po przedstawieniu rocznego sprawozdania, podał parę wniosków, proponując wyasygnowanie sum dla przebudowy baraków roboczych, oraz poprawy bytu służby i oficyalistów. Zebrani zmęczeni już byli długą sesyą, zadowoleni z procentów od akcyi, zresztą głodni, więc prawie bez dyskusyi udzielili żądanej sumy.
Ale po obiedzie i rozwadze ozwały się krytyki, zdziwienie i debaty — jaki miał powód Jaworski, a raczej jaki w tem interes — i zdecydowano, że ponieważ najbliższa cegielnia była w jego majątku, chodziło mu o zbyt cegły po dobrej cenie. Pogadano trochę o tem, naodgrażano się, że trzeba ściślej pilnować administracyi i kontrolować ceny materyałów, nawyrzekano na synekury i protekcye w zarządzie i rozjechano się do domów.
Adam wrócił też na wieś, ale nie do Zbylczyc.