dzo dla mnie są dobrzy, i za wszystko Panu Bogu dziękuję, boś Ty żywy i cały.
Długo, długo patrzał Jaworski na litery, na kęs opłatka, oczy mu zachodziły łzami wzruszenia. Potem się porwał, skoczył do sklepu po papier i kopertę, i siadł pisać.
Kochana Matko!
Donoszę Wam, że list i przesyłkę otrzymałem i ręce Wasze za pamięć i słowo całuję. Jestem zdrów i zimuję tutaj w Kowlu, bo mam robotę. Ale z wiosną postaram się o stałą jaką pracę, bo chcę Was zabrać do siebie, żebyśmy razem byli. Zaraz Wam napiszę, gdzie będę i jak mi się powodzi, a teraz posyłam Wam opłatek od siebie, i polecam się Waszym pacierzom i o błogosławieństwo proszę.
Gdy skończył, wziął na siebie kożuch i wyszedł, by rzucić do skrzynki, bo do Świąt było już tylko trzy dni i pragnął, by ciemna staruszka otrzymała go w wieczór Wigilijny.
Noc już była, mroźna, ale chmurna, nie zauważył dwóch ciemnych postaci, które oderwały się z za węgła domu i szły za nim. Spostrzegł je dopiero, gdy stanął u pocztowej skrzynki. Zrozumiał,