dli — a potem usiadł obok niej — i dobywszy notatnik, rozpoczął rozmowę od zapytania:
— Gdzie mieszka Barbara Tryźnianka?
Odczytała i odpisała bez namysłu: Nie znam. — Poczuł, że sprawa nie pójdzie łatwo — więc zapytał, czy zna ostatnią wolę zmarłego?
Ponownie taż sama odpowiedź.
— Co myśli dalej ze sobą robić?
— Zostanie tutaj, będzie doglądać grobu i zarabiać haftem.
— Więc nie wie, że zmarły polecił ją rodzinie?
— Nie — nie wie, ale jeśli tego żądał, to ona się zastosuje.
— Więc bardzo kochała zmarłego?
Na to nie odpisała nic — popatrzała na Tomka, potem przed siebie — i uśmiechnęła się dziwnie. Spytał czy pamięta, gdzie doktór mieszkał w Paryżu. Podała adres.
Spytał, czy zna i wie, kto u niego bywał, jaka poza nią była służba? Odpisała, że odwiedzających nie znała — gości dawniej wprowadzał lokaj, a od dwóch lat doktór nikogo prawie nie przyjmował, więc służącego nie trzymał. Spytał, czy wie, że doktór był bardzo bogaty, posiadał pod Paryżem posiadłość, że uchodził za milionera. Potrząsnęła głową — tego nie wie, ani przypuszcza. Żył bardzo skromnie; nie używał mięsa i alkoholu, nie trzymał koni, a mieszkanie składało się z czterech pokoi.
Strona:PL Maria Rodziewiczówna - Barbara Tryźnianka.djvu/089
Ta strona została przepisana.