— Тak — tyle z temi pieniędzmi kramu.
— Gorszy by był bez nich. I zdadzą się wam bardzo. Potraficie je przewietrzyć.
— Przedewszystkiem trzeba oczyścić Zagaje.
— Zacny zamiar. Boć wy wszyscy jesteście dworscy ludzie. Urodzony Gozdawa na Zagajach.
— Jednakże stryj umiał wybierać ludzi na szpiegów i policyantów. Z pozostawionej ostatniej woli wnoszę, że informowany był przez kogoś z tych stron bardzo szczegółowo.
— I na mnie padło twe posądzenie?
— Niech doktór wybaczy, ale dotąd je zachowuję.
— Wybaczam, wybaczam. Jakie to szczęście, że minęły czasy inkwizycyi. Gotówbyś był mnie torturować. Mój chłopcze, szukaj gdzieindziej. Owej Tryźnianki przedewszystkiem. A może pytaj Strażyca. On co roku miesiącami siedzi w Paryżu — może coś paplał — i doszło do twego stryja. Zresztą — macie pieniądze — to grunt.
I doktór Sabiński wydobył świeczkę z kieszeni, zapalił i zagłębił się w gazetach.
W duszy Tomka jakiś głos wołał, żeby wyznał całą prawdę, brutalnie, cynicznie, zuchwale, jak on to lubił i umiał, ale zadał sobie gwałt, zaciął się i niefrasobliwie gwizdał resztę drogi.
Na stacyi, gdzie obadwaj wysiadali, czekał
Strona:PL Maria Rodziewiczówna - Barbara Tryźnianka.djvu/103
Ta strona została przepisana.