Strona:PL Maria Rodziewiczówna - Barbara Tryźnianka.djvu/298

Ta strona została przepisana.

— Niech mi pan co o stryju opowie!
— Najwięcej mogłaby ci opowiedzieć sama Treiznerówna.
— Kto?
— Ano, ciotka twojej hrabiny — przełożona »sztyftu« jego fundacyi. Złe języki dowodzą, że był między nimi romans — ale równie dobrze można oszkalować stół ze szafą o zmysłowe przestępstwa. Widziałeś »das gnädige Fräulein?«
— Nie wiem о jej istnieniu.
— Jest. Uroczyście lodowato, jak fatum, ukazuje się czasami na Rivierze — wygląda, jak śmierć z chorągwi — a Beispil Freda też nie znasz?
— Nie.
— To brat hrabiny. Nazywa się: bei-Spiel, nałogowy karciarz, hulaka — zupełnie marna figura.
— To Niemcy.
— Jakieś mieszańce — z Galicyi. Von Treyzner.
— Pan ich dobrze zna?
— Ja znam cały świat — jak wędrowny cygan. Rozumiesz, że ta twoja hrabina bije w oczy. Jak-em ją pierwszy raz spotkał w Nicei — nogi mi odebrało — siadłem z wrażenia. Musiałem ją mieć w szkicowniku — więc poznajomiłem się z Beispiel-Fredem, który wtedy jeszcze był tolerowany przez hrabiego, a którego