chwili baba zgasiła kopcącą lampę blaszaną, która stała na rogu komina, i, mrucząc pacierze, ułożyła się do snu, na piecu.
Kalenik się zwalił na ławę nagą, naciągając na głowę świtę, — i chatę zaległa cisza, przerywana chrapaniem, stękiem, mruczeniem i kaszlem chorowitej dziewczynki.
Ktoby się wsłuchał, ten-by oprócz tego przejął szmery robactwa, wychodzącego legionami na żer!..
· | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · |
Korniło Huc służył we dworze lat dwadzieścia pięć. Pochował starego pana, doczekał się młodego, pohodował własne dzieci, przeszedł różne przewroty.
Wieś go nie lubiła, a on z nią mało miał styczności.
Wójtem był za czasów pańszczyznianych, i tęgo skóry garbował. Po uwłaszczeniu włościan dnia jednego nie zmitrężył. Nowa era wolności nie była mu niczém osobliwem; on się z dworem zżył, i on jeden podczas chwilowego buntu, gdy wieś cała, dla okazania swej swobody nie chciała pracować, nawet za pieniądze, u pana, on jeden, o świcie tego wielkie-