Strona:PL Maria Rodziewiczówna - Hrywda.djvu/072

Ta strona została przepisana.

Przy tym pogrzebowym traktamencie wspomnieli zmarłą.
— Wiadomo, post! Taka pora do umierania! — mówiły baby. Jak w Pietrówkę (post do Ś-tego Piotra) koszą, a w Spasówkę jabłka dojrzewają — tak w post ludzie mrą! Wiadomo: takie ustanowienie!
Wieczorem dopiero Hubenie złożyli walną naradę.
Chata wróciła do porządku, życie do zwykłej kolei.
Sydor ze zbolałemi nogami stękał i klął; Kiryk bił siostrę i brata; Kalenik, ponury, dumał.
— Chyba Hannę trzeba odszukać, taj zabrać. Niéma rady bez kobiety w chacie! — rzekł.
— Nie chcę twojej Hanny! Kaduk ją bierz! Najmitkę wezmę. Na Trójcę ożenisz się — krzyczał Sydor, a potem zajęczał:
— Przepadnijcie, nogi! Bodaj ten białego świtu nie zobaczył, co mi te rany „uczynił“.
— Do dworu idźcie po radę. Pani różę goi.
— Mohe! — Kto tobie mówił?
— Huce. Chcecie? to wam jutro maści przyniosę?
— Ty prosić nie umiesz! Sam pójdę.