Strona:PL Maria Rodziewiczówna - Hrywda.djvu/163

Ta strona została przepisana.

nie, każdy ruch, każda czynność odbywała się wedle tradycyi.
Z grona tego wybrana starsza rozpoczęła.
Wyprostowana, zwrócona ku ojcom, podawała mąkę trzykrotnie, mówiąc:

Za pierwszym razem,

Za Bożym rozkazem,
Gdzieś tu jest ojciec i matka:
Pobłogosławcie tym dzieciom

Korowaj spożyć.

I było to ciasto czemś symbolicznem, bo z powagą i uroczystością Sydor odpowiadał:
— Niech Bóg błogosławi!
A korowajnice zaśpiewały:

Młode mołodyce,

Idźcie do krynice,
Oj, wody dajcie, wody,

Korowajowi urody!

W sieni przy mdłem oświetleniu jednej świeczki zabawa szła szalenie, podwórze było ludem natłoczone, wrzask głuszył muzykę, w chacie śpiewano obrzędowe pieśni.
Ciemno i tam było i zaduch okropny.
Lampka, a raczej butelka od atramentu z zatkniętym kawałkiem sznurka w nafcie, stała na rogu komina.