Strona:PL Maria Rodziewiczówna - Hrywda.djvu/258

Ta strona została skorygowana.

straszne wzburzenie, gawędy, komentarze, plotki, które wnet objęły całą wieś z końca w koniec, rosnąc do bajecznych rozmiarów.
Ktoś opowiadał, że widział Prytulankę o świcie na „Jana“, nagą i z włosami rozpuszczonemi obiegającą wieś trzy razy. Inny widział ją na łące z rzeszotem, jak obijała naprzemian to mannę, to rosę, powtarzając: „to mnie“ ilekroć ukruszyła manny — „to tobie“ ilekroć strąciła rosę.
Ktoś trzeci przysięgał, że zastał ją kiedyś w chlewie Huców, jak udoiła szkopek mleka z zawieszonej u belki uzdy. Wreszcie ktoś czwarty widział, że czyniła tożsamo, pociągając frendzle ręcznika.
Teraz jasnem się stało: zkąd szedł dostatek i obfitość u Huców, i dlaczego szanowano Prytulankę u nich? Ściągała-bo im tak wszystko — sztukami. Tak, a nie inaczej. Że Huce nie pili, nie kradli, nie próżnowali, że jeden pracował dla wszystkich, a wszyscy dla jednego, zgodni, skrzętni, stateczni: to głupstwo, — bez owego rzeszota i zagadkowych wyrazów; że krowy na dworskich pastwiskach syte, jeszcze wieczorzm cały rok karmiono obierzynami, trawą, lub brahą w zimie — to głupstwo bez owej uzdy i ręcznika; że ta stara, cicha kobieta na oczach wszystkich zbyła żywot mrówczy