Strona:PL Maria Rodziewiczówna - Ragnarök.djvu/189

Ta strona została skorygowana.
XI.

Ostatni list, który Niemirycz otrzymał od Willi, był z Wiednia, w końcu jesieni. Pisany był zmienionem pismem, zawierał mało słów, tylko wyrok: „Piszę, żeby cię pożegnać... ostatni raz i na zawsze! Spadł na mnie straszny cios, nie pytaj jaki. Jestem nikczemna, niegodna ciebie, zapomnij nie staraj się dowiedzieć. Wszystko skończone... Nie będę więcej pisać, nie chcę ciebie widzieć. Powiedz sobie, żem umarła — nie szukaj mnie. Walczyłam długo z sobą: to nie wybuch, to rezultat długiej refleksji i niczem nie dającego się zmienić postanowienia. Żegnam cię. Daruj mi zawód i zdradę, i bądź szczęśliwy z inną, godniejszą ciebie!“
Po długiem ściganiu go, list wręczono mu w Chicago, w miesiąc po wysłaniu. Na razie cios go ogłuszył, odebrał przytomność, potem powstał w głowie jego wir myśli, przypuszczeń, męka, której nie mógł opanować. Wysłał depeszę, prosząc o wyjaśnienie, najgorsze, ale pewność. Nie było odpowiedzi... Wysłał drugą do zarządu opery. Odpowiedziano, że występuje. Wysłał list — bez skutku. Tedy na dni parę uciekł od ludzi i przesiedział w samotności bez snu, ruchu, jadła i opanował się pozornie przynajmniej. Co czuł, jak cierpiał, tego nikt nie dostrzegł, tylko Hilda. Zrozumiał, że wie, chociaż nic nie rzekła. I tak minął ten epizod, zaledwie zanotowany przez hrabiego Andrzeja.