Strona:PL Maria Rodziewiczówna - Ragnarök.djvu/7

Ta strona została skorygowana.
I.

Roman Niemirycz gimnazjum i uniwersytet przeszedł w Warszawie o własnych siłach. Nie miał rodziny ani znajomych w mieście, nie wspominał nigdy rodziców, ani mówił o osobistych stosunkach, nigdy z miasta nie wyjeżdżał, tylko przez parę lat na wakacje, w roli korepetytora syna ordynata hrabiego Alfreda.
Mieszkał zwykle sam, na zimnych strychach, żywił się w taniej kuchni, czasami obywał się i bez ciepłej strawy, dawał lekcje, przepisywał akta, nie kołatał nigdzie o wsparcie, i przebojował o głodzie i chłodzie szkoły, mało mówiąc o sobie, mało żyjąc z kolegami.
Było coś zagadkowego w jego życiu i w nim samym. Koledzy go nie lubili, unikali — był zawsze osamotniony i obcy.
Czasami który wstępował na jego strych przed egzaninami — o pomoc, czasem taki, którego „wylano“ z kwatery, znajdował u niego dach i przytułek, zanim „flota“ nie przybyła. Niemirycz pomocy i wskazówek udzielał najchętniej, gościowi ustępował swego łóżka, jeśli je miał, ale te usługi nie zawiązywały przyjaźni: stosunek się zrywał, gdy minęła potrzeba. I zawsze Niemirycz był sam. Nie lubi młodzież zamkniętych ust i dusz — a Niemirycz taki był.
Na zebraniach studenckich słuchał w milczeniu gorących dysput; gdy inni szaleli, jemu ledwie chwilami