w pysze lub zmysłowości i nie znoszącego żadnych pęt, ale nieraz także idealizm, szukający w Kościele harmonii między ideałem a rzeczywistością, a uderzony dysproporcyą pierwiastków Boskich i ludzkich w nim i wskutek tego skłonny do umniejszania, wreszcie nawet do niewidzenia wszystkiego, co świadczyć może o boskości w Kościele. Wszak Jan Hus nie był ani zacietrzewionym pyszałkiem, ani podłym rozpustnikiem, lecz idealistą, którego raziła wszelka skaza na instytucyi, której był członkiem — i patrząc na ówczesny głęboki upadek Kościoła, utwierdzał się w myśli, że Kościołem jest nie to, co się nim wydaje, nie stanowią go bowiem ludzie, których łączy jedność dogmatów i obrządków, ale ci nieliczni, którzy wdzierają się na wyżynę doskonałości. Otóż coś z husyckiego nastroju tkwi w niejednym z dzisiejszych przeciwników katolicyzmu.
W pierwszej połowie wieku zeszłego kilku znakomitych przedstawicieli myśli katolickiej, wychodząc z jasnej jak słońce zasady, że aby przekonać przeciwnika, należy wprzódy być przez niego dosłyszanym i w tym celu znaleźć wspólny grunt umożliwiający spotkanie, poczęło gruntu tego szukać. Nazywało się to dążeniem do pogodzenia Kościoła z duchem wieku. Ludziom tym jednak wytrącono wkrótce broń z ręki; kierunek ich potępiony został w Rzymie przez Grzegorza XVI-go. Odtąd niejasny w istocie swojej wyraz «duch
Strona:PL Marian Zdziechowski - Pestis perniciosissima.djvu/18
Ta strona została przepisana.