liberalizm, o który go jednak oskarżają jego nieprzyjaciele. Czegóż więcej żądać?
Wprawdzie Kościół rozstrzyga bezpośrednio tylko w sprawach wiary i moralności, ale ponieważ ze sprawami wiary i moralności są w blizkim związku wszystkie dziedziny życia, więc wypływa stąd w Kościele dążność do rządów samowładnych i X. Bonomelli z niezwykłą stanowczością wygłasza, że «wszyscy chrześcijanie, zamieszkujący dyecezyę, tak księża jak i świeccy, są wszyscy poddanymi biskupa...» a «biskup jest mistrzem, prawodawcą i sędzią w swojej dyecezyi»[1]. Zasadę zaś tę stosując do praktyki, dowodzi, że «jeśliby biskup w czemkolwiekbądź zawinił, to można go oskarżyć przed papieżem, lecz nie wolno postępowania jego ganić w pismach, albowiem wyższy nie może nigdy być sądzony przez niższego i tylko liberalizm najgorszego gatunku może podać w wątpliwość tę prawdę, bez której nie ostoi się żadna społeczność».
Więc czegóż więcej, pytamy znowu, mogą żądać najzacieklejsi nawet antiliberali ? Ale to nie wszystko. X. Bonomelli ma jeszcze jedną wspólną z nimi właściwość. Następstwem scholastycznego sposobu myślenia jest skłonność do antropomorfizowania Boga — zegarmistrza, zwłaszcza w stosunku do świata. Wynikiem tego staje się nacechowane biurokratyzmem pojmowanie zadań Ko-
- ↑ Por. «Il giovane studente», t. II-gi, str. 418—419.