Strona:PL Marian Zdziechowski - Pestis perniciosissima.djvu/46

Ta strona została przepisana.

dzy ludy, ale tylko po to, aby je podnieść moralnie i materyalnie; i dopiero tu wystąpi w calem pięknie jego siła moralna, albowiem przyszłość należy nie do potęg moralnych, które w niesłychanych nadużyciach swoich wzajemnie się wyniszczają, lecz do potęg moralnych, a te są własnością Kościoła i nikt mu ich odebrać nie zdoła».

Więc z Kościołem iść trzeba i pod jego kierunkiem albo oświadczyć się przeciw niemu. Drogi pośredniej nie widzi biskup włoski, jak nie widzą jej jego antyliberalni oskarżyciele z przytoczonej wyżej południowo-słowiańskiej redakcyi, gdy przeciwników swoich usiłują przycisnąć do muru pytaniem: z Bogiem, czy przeciw Bogu. «Chwila jest uroczysta — pisze ksiądz Bonomelli[1] — społeczność dzisiejsza musi powziąć stanowcze postanowienie, a ma przed sobą tylko dwie drogi: albo rzucić się w objęcia stronnictwa, które bierze rozbrat z Kościołem, nie chce nic wiedzieć o religii, odrzuca Boga, jedyną niewzruszoną podstawę wszelkiej powagi, porządku i moralności — i prędzej czy później wpaść w otchłanie anarchii — albo zwrócić się do Kościoła, oddać się Bogu i Jemu poruczyć skołataną nawę porządku powszechnego, Kościół bo wiem katolicki jest jedyną potęgą moralną, która wśród tyłu wstrząśnięć i zwalisk stoi niezachwiana, niby piramida ogromna w samotności pustyni;

  1. »Questioni religiose«, t. I, str. 101. (La morale senza Dio).