taki liberalizm równa się ateizmowi społecznemu...» «Kto poważnie twierdzi, że człowiek jako człowiek, t. j. jako istota rozumna i moralna jest wolny, czyli ma prawo przyjąć prawdę, lub nie przyjąć, spełnić powinność albo nie spełnić, słowem robić, co mu się podoba, ten nie wie, co mówi, ten postradał zdrowy rozsądek, i nie warto czasu tracić na rozprawę z nim»[1]. Słowem «zasady liberalizmu nie tylko niszczą u podstaw naukę katolicką i wszelką wogóle religię, lecz stają wpoprzek najoczywistszym zasadom zdrowego rozsądku i są zbiorem sprzeczności[2]. Ale... Tak, jest ale, które w oczach pewnej szkoły teologów zaciera i niweczy wszystkie przymioty i zasługi X. Bonomellego, całą wartość i znaczenie jego osoby i dzieł, gorącość jego przywiązania do Kościoła i nieugiętą stanowczość w zasadach. Tem ale nie jest co innego jak duch miłości, jak to, że wierny słowom św. Augustyna: niszczcie błędy, lecz kochajcie błądzących, dostojny biskup sercem patrzy w serca swoich bliźnich i ciepłem uczucia chciałby ich ogrzać, przygarnąć i do Kościoła zachęcić. «Wiemy — mówi on[3] — i miło nam jest to wyznać, że są ludzie szanowni, którzy teoretycznie wyznając liberalizm i otwarcie walcząc
Strona:PL Marian Zdziechowski - Pestis perniciosissima.djvu/48
Ta strona została przepisana.