tnując jako nieprzyjaciół Chrystusa i Kościoła tych, co są chrześcijaństwa i Kościoła chlubą? Właśnie teraz znakomity myśliciel katolicki, słynny autor jednej z najgłębiej pomyślanych apologii Chrześcijaństwa, dominikanin Albert Maria Weiss wydał książkę (Die religiöse Gefahr, 1904), w której postanowił wykazać, że w owym kierunku katolickim, który mienią to liberalnym i postępowym to szerokim i tolerancyjnym, to ożywionym miłością, tkwi najgroźniejsze dla Kościoła niebezpieczeństwo. Precyzujemy więc pytanie nasze stawiając je w następujący sposób: czy wielki teolog współczesny, jakim jest A. M. Weiss, jest też winnym oszczerstwa?
Dzieło całe tchnie od początku do końca dręczącą obawą przed straszną burzą, która nadchodzi. Żyjemy w epoce największego, jakie dotąd było, zaostrzenia się przeciwieństw między chrześcijaństwem a wrogiemi mu potęgami. Wiara zachwiała się i słabnie, «świat przypuszcza zewsząd szturm do starodawnej Katedry»[1], a ci co jej bronią, takie nieraz robią wrażenie, jak gdyby wstydzili się sprawy swojej, «zamiast światłem wiary przyświecać ludziom i nauczać ich, jak mają chwalić Ojca niebieskiego, starają się to światło przytłumiać, ażeby nie raziło im wzroku; ambicyę mają, ale nie tę, która każe znosić obelgi dla
- ↑ «Die religiöse Gefahr», str. 373.