nego wrogami i mężnie broniącego wiary, za mało uwzględniają prawdę z takim naciskiem przez X. Ehrharda podkreśloną, że «Kościół na ziemi jest wojującym nie dlatego tylko, że ma nieprzyjaciół zewnętrznych do pokonania, ale i dlatego, że zwalczać musi niedoskonałości, objawiające się wśród własnych członków i nawet na najwyższych szczeblach», że przeto «odróżniać trzeba między ideałami Kościoła a ich urzeczywistnieniem w każdej z osobna epoce» i że «Kościół doskonały, bez skazy jest Kościołem tryumfującym nie z tego świata»[1].
Exkluzywizm, kierujący się poglądem: z Kościołem albo przeciw Kościołowi, chciałby w jedną kupą zgarnąć wszystko, co poza Kościołem i pomijając zasadnicze nawet między różnorodnemi zjawiskami różnice, chciałby wszystkie uogólnić, wszystkie sprowadzić do jednego mianownika. Stąd naciągania, stąd jednostronność. Takim wspólnym według X. Weissa mianownikiem dla epoki naszej jest Kant. I słusznie z autonomizmu jego wyprowadza cały indywidualizm dzisiejszy, pokłócony z Bogiem, a ubóstwiający człowieka i w nim to, co jest nalichsze. Tylko zapomina autor, że indywidualistyczny ten egoteizm jest obrzydliwą karykaturą Kanta, jest chwy-
- ↑ »Der Katholicismus und das XX Jhr. wyd. IV — 1902. str. 349.