niem i jakoby początkiem tych klęsk, których pod koniec świata należy wyczekiwać i czy Syn zatracenia, o którym mówi Apostoł, już w naszych czasach się nie zjawił?» Jedno bowiem z dwojga: albo nienawiść Boga, wyczerpawszy już wszystkie zakresy myśli, przejdzie w czyn i nastąpi wielki ucisk Kościoła i ziści się ponura przepowiednia, oznaczająca panowanie następcy Piusa X-go wyrazami religio depopulata, albo nastąpi w Kościele nowy wybuch świadomości i uczucia religijnego, który przeciwważy usiłowania wroga. Aby się stało to ostatnie, niezbędnem jest przeistaczanie życia katolickiego w potężny prąd miłości, która otwiera oczy i jest światłem jedynem do wejścia w głąb serc wszystkich i wyzwolenia z mroku, który je objął. «Samo apostolstwo Wiary — pisze X. Ignacy Charszewski — pozbawione miłości na nic się nie przyda, owszem przyda się na jej szkodę: si charitatem non habemo nihil sum»[1]. Wiara bez miłości staje się, według dosadnego wyrażenia tegoż kapłana, «fetyszem, któremu w ofierze składamy chrześcijańską miłość». Do uznania tej prawdy doszedł nawet umysł tak zimny, jak Brunetière, sam zdrowy rozsądek był mu tu przewodnikiem i odtąd nicią wiążącą wszystkie jego rozumowania jest świadomość potrzeby szerokiego w celach apo-
- ↑ «O rozumnej gorliwości kapłańskiej». Warszawa 1903.