Strona:PL Marian Zdziechowski - Pestis perniciosissima.djvu/97

Ta strona została przepisana.

jej szukał t. j. w formalizmie pobożności gorącej i szczerej, ale zewnętrznej. Aniołem stróżem, który go wprowadza na drogę pokuty i cnoty jest stary kapłan, surowy w życiu, rozważny w słowach, skromny i cichy, osobą całą jednej tylko sprawie oddany — służbie Bożej, służbie w duchu miłości. Tak on jest niepodobny do tego «pospolitego, ciasnego katolicyzmu, z którym Pietro dotąd się stykał, a który cały był pychą w stosunku da świata i cały zagrzązł w sprawach ziemskich », że Pietro zastanawia się nawet nad tem, czy kapłan ten jest katolikiem. Ale przypomina wtedy rozmowę prowadzoną niegdyś z uczonym a zacnym Francuzem, który w tak śmiały sposób tłómaczył niektóre zasady wiary, że Piętro zapytał go był zdziwiony, czy on jest katolikiem. «Jestem nim — brzmiała odpowiedź — lecz nie w tem znaczeniu, jakie wyrazowi temu nadają w życiu potocznem». Więc dlaczego — rozmyśla Piętro — ten Francuz, i ten kapłan i inni podobni do nich nie wzywają i nie garną koło siebie braci swoich, dlaczego nie czynią prób reformy w Kościele, dlaczego nie powstają, by piętnować wszystko, co tam widzą złego? Dlaczego? O to samo pytał owego Francuza, a ten odpowiedział: Aby na to się odważyć, trzeba być świętym. Per far questo bisogna essere santi.
To wezwanie do świętości jest logicznem za-