kończeniem młodego ruchu w Kościele i świadczy o jego moralnem zdrowiu i sile.
I myślę, że powyższe rozważania moje nie są w sprzeczności ze wskazaniami udzielanemi obecnie światu katolickiemu z wysokości Stolicy Apostolskiej. I pozwolę sobie to poprzeć wspomnieniem osobistem.
Nie potrafię wypowiedzieć, jak głębokie wywarła na mnie wrażenie pierwsza encyklika Piusa X. Znalazłem w niej ujęte w słowa krótkie i silne to, co istotę samą stanowi dzisiejszego z Bogiem wojującego wieku i co zarazem od czasu dłuższego pochłaniało moją uwagę całą, było przedmiotem rozmyślań moich, rozmów i wykładów uniwersyteckich. Wiek XIX-ty rozwijał się pod znakiem indywidualizmu. Zacząwszy od ogłoszenia praw człowieka i protestu przeciw więzom, które społeczność nakłada na jednostkę, dochodził krokiem szybkim do pomysłu zepchnięcia Boga z nieba i wydarcia obrazu Jego z serc ludzkich. Już w filozofii Hegla pycha rozumu, nadająca myśli swojej imię Boga, tworzyła sobie najbardziej wykończony wyraz, jaki kiedykolwiek miała. Odtąd szałem samoubóstwień ogarnięta, spadała w coraz głębsze otchłanie nienawiści, aż wkońcu złość swoją wy mierzyła przeciwko osobie Chrystusa, którą ze czcią dotąd omijali najzawziętsi wrogowie Chrześcijań-