Strona:PL Marivaux - Komedye.djvu/035

Ta strona została skorygowana.
SCENA II. ARLEKIN wchodzi niezgrabny, skurczony, z miną głupkowatą; NAUCZYCIEL TAŃCA, WRÓŻKA, TRYWELIN.

WRÓŻKA. I cóż, mój przemiły dzieciaku, wydajesz się smutny; czy może coś ci się nie podoba? czy masz jaką przykrość?
ARLEKIN. Albo ja wiem?
WRÓŻKA do Trywelina, który się śmieje. O, bardzo sobie wypraszam te śmiechy; obrażasz mnie. Kocham go: to wystarcza, abyś go szanował. (Przez ten czas Arlekin łapie muchy. — Wróżka mówi w dalszym ciągu do Arlekina). Czy chcesz zacząć lekcyę, drogie dziecko?
ARLEKIN, jak gdyby nie rozumiejąc. Hę?
WRÓŻKA. Czy chcesz zacząć lekcyę, dla mojej miłości?
ARLEKIN. Nie.
WRÓŻKA. Jakto, odmawiasz mi tej drobnostki, mnie, która cię tak kocham?
(Arlekin spostrzega wielki pierścień na palcu wróżki; bierze ją za rękę, ogląda pierścień i podnosi głowę, parskając głupkowatym śmiechem).
WRÓŻKA. Chcesz żebym ci go dała?
ARLEKIN. Ano.
WRÓŻKA zdejmuje pierścień z palca. Arlekin chwyta go łapczywie. Mój drogi Arlekinie, kiedy dama coś podaje, taki ładny chłopiec powinien pocałować ją w rękę.