Strona:PL Marivaux - Komedye.djvu/038

Ta strona została skorygowana.

się, wróżka ciągnie go za ramię i powiada: Zasypiasz? Czemżeby cię można rozerwać, maleńki?
ARLEKIN budzi się z płaczem. Hu, hu, hu! Tatulu! Hu, hu, hu! Matuli niema?
WRÓŻKA do Trywelina. Zabierz go, może jedzenie rozproszy żałość jaka go ogarnęła. Kiedy powieczerza, pozwól mu przechadzać się wedle upodobania.


SCENA IV. SYLWIA wchodzi w stroju pasterki z zakrzywioną laseczką w ręku; za nią PASTERZ.

PASTERZ. Uciekasz przedemną, piękna Sylwio!
SYLWIA. Cóż mam czynić? mówisz rzeczy które mnie nudzą; mówisz mi ciągle o miłości.
PASTERZ. Mówię co czuję.
SYLWIA. Tak, ale ja nie czuję.
PASTERZ. Stąd moja rozpacz.
SYLWIA. Cóżem ja winna? Wiem, że każda z pasterek ma swego pasterza który nie odstępuje jej na krok; wszystkie kochają, wzdychają, znajdują w tem przyjemność. Co do mnie, jestem bardzo nieszczęśliwa: od czasu jak powiadasz że wzdychasz dla mnie, robiłam co mogłam aby wzdychać także; bowiem radabym bardzo i ja mieć tę przyjemność co drugie. Gdyby by na to jaki sekret, zaraz uczyniłabym cię szczęśliwym; wierz mi, z natury jestem dobrą dziewczyną.