Strona:PL Marivaux - Komedye.djvu/047

Ta strona została skorygowana.

ARLEKIN, pokornie, z kapeluszem w ręku. Ulituj się pani, oddaj mi chusteczkę.
WRÓŻKA, wzdychając pokryjomu. Masz, Arlekinie, nie chcę cię jej pozbawiać, skoro ci robi przyjemność.
(Arlekin, biorąc chusteczkę, całuje wróżkę w rękę, kłania się i odchodzi).
WRÓŻKA. Opuszczasz mnie! Dokąd idziesz?
ARLEKIN. Przespać się pod drzewem.
WRÓŻKA łagodnie. Idź, idź.


SCENA VIII. WRÓŻKA, TRYWELIN.

WRÓŻKA. Och, Trywelinie, zgubiona jestem.
TRYWELIN. Wyznaję, pani, że nic nie rozumiem z tej całej przygody. Cóż się zdarzyło małemu niecnocie?
WRÓŻKA, z uniesieniem i rozpaczą. Obudził się, Trywelinie, obudził się i nie dla mnie: szaleję, cierpię więcej niż kiedykolwiek. Och, cóż za cios! Jakżeż ten mały niewdzięcznik wydał mi się uroczym! Czy widziałeś, jak on się zmienił? Czy zauważyłeś, jakim tonem mówił? Jak mu wyszlachetniał wyraz twarzy? I to nie przezemnie posiadł te wszystkie uroki! Wie już co to delikatność uczucia; zapanował nad sobą, nie śmie powiedzieć do kogo należy chusteczka; zgaduje, że byłabym zazdrosną. Och, to pewna,