Strona:PL Marivaux - Komedye.djvu/065

Ta strona została uwierzytelniona.

łego świata nie dałbym złamanego szeląga. (Czule) Ale paniusia już pewnie mnie nie chce, dlatego że byłem taki głupi.
WRÓŻKA. Mój drogi Arlekinie, będziesz moim panem, moim mężem; tak, wyjdę za ciebie; oddaję ci moje serce, mnie bogactwa, potęgę. Jesteś zadowolony?
ARLEKIN, patrząc na nią czule. Ach, moja ulubiona, jak ty mi się podobasz! (Biorąc ją za rękę) Ja ci oddaję moją osobę, i także jeszcze to (oddaje jej kapelusz), i jeszcze to. (Przypina wróżce swą szpadę i mówi, biorąc z rąk jej różdżkę:) A ja sobie przypnę do boku ten kijek.
WRÓŻKA, niespokojna, widząc w jego rękach różdżkę. Oddaj, oddaj różdżkę, syneczku, złamiesz.
ARLEKIN, Powoli, powoli.
WRÓŻKA. Dajże prędko, potrzebna mi jest.
ARLEKIN, dotykając jej zręcznie różdżką. Hoho! siadajno pani tutaj i bądź mi grzeczna.
WRÓŻKA, padając na ławeczkę darniową. Och, jestem zgubiona, jestem zdradzona!
ARLEKIN, śmiejąc się. A ja jestem w siódmem niebie. Och, och! łajałaś mnie pani niedawno; że niemam sprytu; otóż mam go teraz tyle co ty. (Arlekin wyprawia radosne skoki, śmieje się, tańczy, gwizda, od czasu do czasu pląsa dokoła wróżki, ukazując jej różdżkę). Bądź bardzo grzeczna, pani czarownico, inaczej widzisz