Strona:PL Marja Gerson-Dąbrowska - Polscy Artyści.pdf/22

Ta strona została przepisana.
—   18   —

rzysz nie ma świętować lub od roboty wstawać bez pozwolenia i woli mistrza, to jest: iżby miał na piwo chodzić, bąki zbijać, lub nie w swoim czasie do roboty przychodzić...“ i tak dalej dużo, dużo przepisów, które możeby się i wielu teraźniejszym ludziom przydały.
I dobre to było, gdy szło o szewcki pocięgiel lub krawiecką igłę, ale jakim sposobem mogli wyrosnąć w tych warunkach artyści samodzielni, gdy ustawy cechowe trzymały ich jak w kleszczach i tchnąć swobodnie nie dawały? Skąd moglibyśmy wiedzieć, co kto zrobił, skoro nikt swej pracy nie podpisywał, bo wszystko szło na ogólny rachunek cechu?
Niedobre to były zwyczaje, takie hamulce na ducha ludzkiego nakładające.
Ale jednak — jednak mimo tego ucisku powstało parę dzieł niezwykle ciekawych, pięknych. Wielki obraz może? Jakiś tryptyk bogaty? Wspaniałe malowanie ścienne o setkach figur, tak, jak to bywało we Włoszech w tych czasach?
Wcale nie! Tylko księga o dwudziestu kilku drobnych obrazkach, malowanych żywemi barwami: czerwienią, szafirem i złotem. Każdy obrazeczek przedstawia jeden z cechów: a więc cech kupców, malarzy, krawców, szewców i t. p. Niektóre obrazeczki takie komiczne, iż szczerze śmiać się można, patrząc na nie. Taka oto księga ilustrowana, nazwana „Księgą przywilejów miasta Krakowa“. I druga podobna księga, należąca do Erazma Ciołka, kanonika krakowskiego, także bogato, ręcznie ilustrowana. I pomyślcie, każdy taki obrazeczek —