Krzysztofa Kolumba, przez niego samego pisane.
Doktor położył dokument, mówiąc:
— Widziałem w Ameryce czternastoletnich chłopców, którzyby lepiej potrafili napisać.
— Ależ to jest ten wielki Krzysz...
— Wielki nie wielki, nie pytam się wcale kto zacz on jest, dosyć, że list jest najohydniej nabazgrany, w życiu mojem nie widziałem takich kulasów... Niech się panu nie zdaje, że nam potrafisz zamydlić oczy, dlatego żeśmy nietutejsi... Na to, uważasz, oddawna już za stare z nas wróble... Jeżeli tu macie do pokazania coś w rzeczy samej osobliwie napisanego, to owszem, na stół z tem!... Ale jeżeli nie — szkoda czasu, chodźmy dalej.
Poszliśmy dalej, przewodnik silnie skonfundowany. Zdawało się jednak, że ma ochotę zrobić z nami jeszcze jedną próbę, mając w odwodzie coś, co, jego zdaniem, powinno nas było wprawić w zdumienie.
— Ach! Dżentlmenowie!... Proszę za mną! Pokażę piękny, przepiękny biust Krzysztofa Kolumba! Wspaniały! przepyszny kawałek!... coś zadziwiającego!...
Zaprowadził nas przed owo wspaniałe popiersie — było ono w istocie takiem — poczem odskoczywszy, przybrał obmyślaną pozę i zapytał:
— A co!.. Przypatrzcie się tylko dżentlmeni temu ślicznemu popiersiu Krzysztofa Kolumba!... Wspaniały biust!.. A jaki wspaniały piedestał?!..
Strona:PL Mark Twain-Humoreski I.djvu/14
Ta strona została uwierzytelniona.