wcale nie byłem ciekawy tego widoku. Na podłodze leżały rozrzucone stare, zatłuszczone karty, wypróżnione po wódce butelki, kilka masek z czarnego sukna, a na ścianach pełno było nieprzyzwoitych słów i rysunków, węglem kreślonych. Wisiały tam także dwie stare, brudne, suknie perkalowe, kapelusz, kilka zabłoconych spódnic kobiecych i trochę męzkiej odzieży.
Wrzuciliśmy te gałgany do naszej łodzi, bo i to przydać się może. Zabrałem też stary kapelusz słomiany męzki, poplamiony i połamany. Była i pęknięta butelka z odrobiną mleka na dnie, zakorkowana gałganami, widocznie dziecko z niej ssało. Była i stara skrzynia i kufer nowy z zawiasami oderwanemi i bez zamka. Jedno i drugie stało otwarte, ale nic tam nie było wartościowego. Nieład straszliwy wskazywał, że mieszkańcy uciekali w popłochu przed rabusiami.
Wzięliśmy ztamtąd porządną, blaszaną latarnię, nóż rzeźnicki, ostry, ale bez rękojeści, nowiusieńki nóż stołowy, świeżo kupiony, paczkę świec łojowych, lichtarz mosiężny, blaszaną flaszkę, kubek do wody, zbrukaną i gdzieniegdzie podziurawioną kapę do łóżka, pudełeczko damskie z igłami, nićmi, szpilkami i tym podobnemi drobiazgami, młotek, z garść gwoździ, wędkę tak grubą, jak mój mały palec, z ogromnemi do niej haczykami; wzięliśmy zwiniętą w wałek skórę jelenią, obrożę skórzaną, podkowę końską i kilka flaszek z lekarstwami bez napisu. Przed samem wyjściem znalazłem jeszcze wcale niezły grzebień, a Jim stary smyczek i nogę drewnianą. Rzemyków i sprzączek nie było przy niej, poodrywał
Strona:PL Mark Twain - Przygody Hucka 01.djvu/080
Ta strona została uwierzytelniona.