— Ja pijany? albom ja pił? Albo ja miałem czem się upić?
— A dlaczegóż mówisz od rzeczy?
— Co mam mówić od rzeczy? Cóżem ja powiedział?
— Jakto! Nie wykrzykiwałeś, żem powrócił, żem nie utonął i różne takie facecye? Albożem ja się ztąd ruszał?
— Huck, spojrzyj mi w oczy. Patrz mi prosto w oczy, Huck. Powiadasz, żeś się ztąd nie ruszał?
— Ja? Wytłomacz-że mi, co to ma znaczyć? Nie ruszałem się ztąd, to pewna. Gdzieżbym ja mógł być?
— No, patrzcież, moi ludzie, coś się tu stało, coś się tu stało niedobrego!... Czy ja jestem ja, czy kto inny jest ja? Czy tu jest tu, czy gdzieindziej?
— Zdaje mi się, że ty jesteś ty, i że tu jest tu, ale zdaje mi się, że ci się trochę pomieszało w głowie, stary waryacie!
— No, to kiedy ja jestem ja, to mi odpowiedz na pytanie: Wziąłeś z sobą linę, czy nie wziąłeś, wsiadłeś z liną w łódkę, czy nie wsiadłeś, żeby uwiązać tratwę?
— Nie brałem liny i nie wsiadałem w łódkę. Gdzie miałem uwiązywać tratwę? Do czego?
— Nie miałeś uwiązywać tratwy? Słuchaj: nie wyrwała lina drzewka i nie popłynęła tratwa razem z drzewkiem, a ty nie zostałeś z łódką wpośród mgły?
— Jakiej mgły?
— Mgły! Tej, co była prawie przez całą noc. Czy nie hukałeś, czy ja ci się nie odzywałem, dopó-
Strona:PL Mark Twain - Przygody Hucka 01.djvu/125
Ta strona została uwierzytelniona.