Strona:PL Mark Twain - Przygody Hucka 01.djvu/196

Ta strona została uwierzytelniona.

a pewien jestem, że z otchłani pamięci cały ów ustęp wyłowię.
Zaczął więc chodzić po tratwie tam i napowrót, myśląc i od czasu do czasu okropnie się marszcząc. Chwilami brwi do góry podnosił, to znów tarł czoło i naciskał ręką, przyczem cofał się wstecz, wydając z piersi coś w rodzaju jęku, potem znów wzdychał z głębi piersi, a raz nawet łez parę uronił. Rozkosz była prawdziwa patrzeć na niego. Tym sposobem powoli wszystko sobie przypomniał i zawołał na nas, żebyśmy pilnie uważali. Przybrawszy szlachetną postawę, jedną nogę naprzód wysunął, ręce przed siebie wyciągnął, głowę tak w tył przechylił, że prosto w niebo mógł patrzeć i dopieroż, jak nie zacznie krzyczeć, zgrzytać i od czasu do czasu wyrzucać jęki do wycia podobne, jak nie zacznie podskakiwać, zataczać się i piersi wydymać! Każde słowo wyrzucał z siebie jak z procy, a ciskał się przytem jak w gorączce. Ach! grał cudownie! Nigdym jeszcze takiej gry nie widział.
Królowi niezmiernie się podobała ta piękna przemowa i prędko się jej wyuczył. Zdawało się, doprawdy, że już przyszedł na świat z tym talentem tak się unosił i zapalał, tak krzyczał, tak miotał słowami i tyle wykonywał ruchów. Jabym tak nie potrafił i z prawdziwym podziwem patrzyłem, że takiemu starcowi sił starczy.
Książę skorzystał z pierwszej sposobności, żeby wydrukować potrzebną ilość afiszów, w których mające nastąpić przedstawienie uznał jako cuda nigdy jeszcze nieoglądane. Przez parę dni płynęliśmy, nigdzie do brzegu nie przybijając, a przez cały ten