Strona:PL Mark Twain - Przygody Hucka 01.djvu/209

Ta strona została uwierzytelniona.

ludzie. A kiedyście kundle, to wiecie, co wam czynić należy? Pospuszczać ogony i zmykać, a potem powłazić do bud swoich. Precz, słyszycie? A swoją połowę człowieka także z sobą zabierzcie! Po tych słowach przerzuciwszy dubeltówkę przez lewę ramię, obrócił się do nich plecami — i poszedł.
Tłum stał jak wryty, a potem rozsypał się na gromadki, które jedna za drugą znikać zaczęły z minami dosyć rzadkiemi. Co do mnie, mógłbym był zostać, gdybym chciał, ale nie chciałem.
Tego samego wieczoru odbyło się nasze przedstawienie, ale przyszło na nie tylko dwunastu ludzi; tyle zaledwie, aby się koszta wróciły. I co najgorsza, śmieli się ciągle, czem księcia doprowadzali do wściekłości; w końcu wynieśli się, nie doczekawszy końca; został jeden tylko widz, jakiś chłopiec, który spał, jak zabity. Zobaczywszy to, powiedział książę, że takim głupim gburom nie opłaci się dawać Szekspira, że on już wie, czego im potrzeba.
Zaraz też nazajutrz rano, kupiwszy kilka arkuszy papieru, tego formatu jak na ogłoszenia i nieco czarnej farby, napisał afisze, dopełnił je odpowiedniemi rysunkami i porozlepiał po wszystkich ulicach.
Afisz opiewał:

W miejscowej sali

przez trzy tylko wieczory
występować będą słynni w całym świecie tragicy
Dawid Garrick Młodszy
i
Edmund Kean Starszy

(artyści londyńskich i wielu innych teatrów)