Strona:PL Mark Twain - Przygody Hucka 02.djvu/021

Ta strona została uwierzytelniona.

zaintonował psalm żałobny, z którym zespolili wszyscy swe głosy, jak w kościele. Muzyka dobrą jest rzeczą, zwłaszcza gdy człowieka aż mdli pod sercem od pomyj i otrąb życia. Taki śpiew uczciwy a potężny przywraca zdrowie.
Po skończonym śpiewie, król znów mleć zaczął językiem:
— Ja i synowice moje — wołał — będziemy szczęśliwi, jeżeli bliżsi przyjaciele rodziny zechcą pozostać na wieczerzy, ku uczczeniu pamięci nieboszczyka.
Ponieważ usta jego śmierć na wieki zamknęła, więc on, Horvey, znając z listów przyjaciół brata, w jego imieniu zaprasza: Wielebnego Hobson’a, dziekana Lot’a Horvey, Ben’a Bucker, Abner’a Shackleford, pana Levi Bell, doktora Robinsona i ich żony, oraz wdowę Bartley.
Wielebny Hobson razem z doktorem Robinsonem znajdowali się wtedy na przeciwnym końcu miasta, obaj na jednem polowaniu; doktór wyprawiał chorego na tamten świat, a kaznodzieja przysposabiał go do tej podróży. Adwokat Bell był w Louisville, ale wszyscy inni byli obecni, każdy więc podszedł do króla, zamienił z nim uścisk ręki i dziękował za pamięć.
Król przedłużał rozmowę tak zręcznie, że się o wszystkiem dowiedział.
Podczas rozmowy Marya Janina przyniosła list, pozostawiony przez stryja, a król czytał go głośno i znów łzy nad nim wylewał. W liście tym stało, że nieboszczyk zapisuje dom mieszkalny, oraz trzy tysiące dolarów w złocie synowicom; garbarnię zaś razem z kilkoma innymi domami i gruntami, oraz