Oszust ten nie wiadomo zkąd pozbierał nazwiska i podowiadywał się faktów, a wy to bierzecie za dowody i dajecie się oszukiwać, do czego dopomagają wam jeszcze ci wszyscy, którzy powinniby mieć rozum za was i za siebie. Maryo-Janino Wiks, znasz mnie jako bezinteresownego przyjaciela? Posłuchaj mójej rady: wypędź z domu tego przybłędę i wydrwigrosza, błagam cię, uczyń to! czy mnie posłuchasz?
Marya-Janina wyprostowała się się i podniosłszy głowę niby królowa, rzecze.
— Oto moja odpowiedź. — I przy tych słowach złożyła w ręce króla worek ze złotem.
— Weź, drogi stryju te pieniądze — dodała — umieść je tak, jak będziesz uważał za najkorzystniejsze dla nas i nie dawaj nam żadnego pokwitowania.
Obecni zaczęli bić oklaski i tupać nogami na znak zadowolenia, a król, podniósłszy głowę, uśmiechał się dumnie.
— Dobrze — rzecze na to doktór — ja umywam ręce od tej sprawy. Ale ostrzegam was, że przyjdzie chwila, w której gorzko będziecie opłakiwały dzień dzisiejszy. — Po tych słowach wyszedł z pokoju.
— Gdy to nastąpi, doktorze — zawołał król szyderczo — poślemy po pana, żebyś je leczył, na co wszyscy parsknęli śmiechem, mówiąc, że doskonale odciął doktorowi.