Strona:PL Mark Twain - Przygody Hucka 02.djvu/055

Ta strona została uwierzytelniona.

nie zobaczyła, nigdy o tobie nie zapomnę... Będę często myślała o Hucku, o dobrym, uczciwym chłopcu, o swoim szczerym przyjacielu, i będę się modlić za ciebie. Bądź zdrów!
Gdyby wiedziała, jaki jestem, nie podejmowałaby się trudu nad siły... Choć nie! nawet wiedząc wszystko, modliłaby się za mnie — bo taką już miała naturę! Gotowa była modlić się nawet za Judasza, bo do dna szczera była i dobra.
Nie widziałem jej na oczy od chwili, gdy pożegnawszy się ze mną, wyszła ze swego domu... ale zdaje mi się, żem o niej myślał milion razy i o jej obietnicy modlenia się za mnie! A gdybym wierzył, że modlitwa za nią lepszym mnie uczyni, to słowo daję, że i jabym modlił się także.
Marya-Janina wyszła z domu zapewne tylnemi drzwiami, bo nikt jej nie widział wychodzącej. Ja zaś, spotkawszy Zuzannę i Zajączka, pytam je:
— Jak się nazywają ci państwo z tamtego brzegu rzeki, co to w przyjaźni z panienkami?
— Dużo tam mamy znajomych — odpowiadają — ale najczęściej bywamy u państwa Proctor.
— Otóż to! — powiadam — ci sami! A ja zapomniałem nazwiska. Właśnie starsza panienka tam poszła, śpiesząc się bardzo, bo ktoś chory.
— Kto?
— Nie wiem kto... wprawdzie panienka mówiła, lecz zapomniałem. Zdaje mi się jednak...
— Ach, Boże! czy aby nie Hanna?
— Przykro mi martwić panienki, ale... Hanna.
— Co za nieszczęście! przed tygodniem była jeszcze zupełnie zdrowa. Czy niebezpiecznie chora?