Strona:PL Mark Twain - Przygody Hucka 02.djvu/061

Ta strona została uwierzytelniona.

opamiętał się, oprzytomniał i mówić zaczął. Zaledwie słów kilka powiedział, zaraz poznałem, że nie król, lecz on wymawia po angielsku. Król naśladował wprawdzie i język i wymowę angielską nienajgorzej, ale odrazu poznałem, że naśladował. Nie mogę powtórzyć ściśle słów starego pana, bo i nie dobrze pamiętam i mówićbym nie potrafił. Mniej więcej jednakże tak prawił:
— To, com tu zastał, jest niespodzianką, na którą, szczerze mówiąc, nie byłem przygotowany. Obaj z bratem doznaliśmy niefortunnych przygód w ciągu podróży; on złamał prawą rękę, a obaj popozostaliśmy chwilowo bez bagażu, który skutkiem fatalnej dla nas pomyłki, złożono wczoraj wieczorem w przystani miasteczka, o kilka mil ztąd odległego. Jestem Harvey Wilks, brat Piotra, a to nasz młodszy brat, William, głuchoniemy, który teraz skutkiem wypadku nawet palcami porozumiewać się ze mną nie może.
Tożsamość naszych osób stwierdzą dowody, które za dni parę, po otrzymaniu bagażów, przedstawimy. Dotychczas nic więcej nie powiem, lecz tylko w hotelu będę czekał.
Co powiedziawszy, odszedł z niemową, a król, śmiejąc się głośno, zawołał:
— Złamał rękę! Jakie to podobne do prawdy! jak się w porę trafiło dla oszusta, który powinien rozmawiać na migi, a nie umie! Pomyłka z bagażem! I to dobre! Dobre, a nawet, ze względu na okoliczności, bardzo dowcipne!
Tu znów śmiać się zaczął, a razem z nim wszyscy obecni, z wyjątkiem kilku najwyżej. Jednym