Strona:PL Mark Twain - Przygody Hucka 02.djvu/067

Ta strona została uwierzytelniona.

Tu stary pan przerywa:
— Proszę, pozwól mi pan to wytłómaczyć. Mojego pisma nikt nie przeczyta, prócz mego brata, on też przepisuje moje listy Te, które pan pokazujesz, on pisał.
— A to dziwny zbieg okoliczności! — rzekł na to adwokat. — Ale kiedy tak, to niechże brat pana napisze parę wierszy.
— Niepodobna mu pisać lewą ręką — przerwał znów stary pan. — Gdyby mógł posługiwać się prawą, każdyby poznał, że wszystkie listy on pisał. Spójrz pan, proszę: na jednych podpis Harvey, na drugich William, ale jedne i drugie kreślone tymże charakterem.
Adwokat przyjrzał się listom uważnie i powiada:
— Zdaje mi się, że tak jest wistocie, a jeśli nie, to podobieństwo charakterów zdumiewające. No, no! Myślałem już, że jesteśmy na drodze do odkrycia prawdy, tymczasem, jak widzę, droga nagle trawą zarosła. Przynajmniej jednej rzeczy jesteśmy zupełnie pewni, że żaden z tych dwóch nie jest bratem nieboszczyka Piotra Wilks.
I to mówiąc, rzucił głową w stronę księcia i króla
I cóż państwo powiecie! Ten stary uparty osioł i teraz jeszcze nie chciał ustąpić. Nie i nie! — To nie dowód! — utrzymywał. Brat jego, William, to kpiarz jakich mało. Chciał zażartować sobie ze wszystkich i wniwecz obrócić całe badanie; dlatego też nie napisał, jak należy. Ledwo pióro do papieru przyłożył,