Strona:PL Mark Twain - Przygody Hucka 02.djvu/069

Ta strona została uwierzytelniona.

— Hm! Co było wytatuowane, pytasz pan? Mnie pytasz? więc ci odpowiem. A cóżby innego, jeśli nie strzałka maleńka, cieniutka, błękitna? Co? Może nie? Nic innego tylko strzałka i to tak maleńka, że chcąc ją dojrzeć, trzeba patrzeć zblizka. No i cóż pan na to?
Ażem zdumiał, co to za spryt u tego człowieka Jaka przytomność umysłu!
Ale stary pan zwraca się żywo w stronę Ab Turner’a i jego towarzysza, w oku zaś tak mu błysnęło, jakby mówił: Aha! mam cię, ptaszku!
— Wszak słyszeliście panowie, co powiedział mój przeciwnik? Wy teraz powiedzcie: czy taki znak widzieliście na piersiach nieboszczyka?
Obaj jednogłośnie odpowiadają:
— Nie, nie widzieliśmy takiego znaku.
— Dobrze! — podejmuje stary pan. — Teraz ja powiem swoje. Widzieliście, panowie, nie co innego jak małe, niewyraźne P, za niem B (początkowa głoska imienia, którego dawno przestał używać), a na samym końcu W, oddzielone jedno od drugiego kreskami w ten sposób: P — B — W. — I to mówiąc, napisał na skrawku papieru głoski z kreskami, a pokazując je zebranym, raz jeszcze zapytał:
— Wszak taki znak panowie widzieliście?
— Nie. Żadnego znaku nie widzieliśmy.
Proszę sobie wyobrazić, co się działo z obecnymi. Jak jeden mąż huknęli:
— Warci jedni drugich! I ci i tamci oszuści! Skąpać ich! Utopić ich! Smołą wysmarować i utarzać w pierzu!
Darli się wszyscy co sił, chcąc przekrzyczeć je-