Strona:PL Mark Twain - Przygody Hucka 02.djvu/084

Ta strona została uwierzytelniona.

swoje prawo, to może sam czuje, że ono nie warto więcej. Może on tam coś pokręcił ten stary?
— Ale gdzieżtam, wszystko jasne jak na dłoni. Sam widziałem ogłoszenie. Opisany tam murzyn, jak żywy, powiedziano nawet, z jakiej pochodzi plantacyi, gdzieś zdaleka, po za Nowym Orleanem. Nie, możesz być spokojny, wszystko w porządku. Nie masz ty czasem szczypty tytoniu? — Nie miałem ani źdźbła, rozstaliśmy się więc niebawem. Wróciwszy na tratwę, schowałem się do budki, żeby wszystko dobrze obmyśleć. Ale myśli nie przychodziły, pomimo, że mi głowa pękała od wysiłku. Po tak długiej podróży, po wszystkiem, cośmy dla tych niegodziwców uczynili, wszystko się wniwecz obróciło, dlatego, że mieli serce za głupie czterdzieści dolarów zaprzedać Jim’a na całe życie obcym ludziom.
Przyszło mi na myśl, że tysiąc razy lepiej będzie Jimo’owi powrócić tam, gdzie ma rodzinę i śród swoich być niewolnikiem, skoro koniecznie zostać nim musi. Już miałem napisać do Tomka Sawyer, żeby oznajmił miss Watson, gdzie się Jim znajduje, ale odrzuciłem ten projekt z dwóch przyczyn. Raz dlatego, że oburzona jego nieuczciwością i niewdzięcznością, której złożył dowody, uciekając od tak dobrej pani, zaraz go natychmiast odprzeda i to na południe, bo tu najwięcej poszukiwani są niewolnicy. A po drugie, choćby go nawet nie sprzedała, to każdy będzie pogardzał niewdzięcznym murzynem i da mu to uczuć. Wreszcie, jakżebym ja wyglądał! Rozniosłoby się po całym świecie, że Huck Finn dopomagał murzynowi do ucieczki i gdybym jeszcze kiedy spotkał