z przechodzących, co to się dzieje. Otóż poszli wszyscy na przedstawienie, uprzedzeni o tem, że zobaczą gorszące widowisko, ale zachowywali się spokojnie, dopóki biedny stary król nie zaczął przewracać koziołków i wyprawiać łamańców na scenie. Gdy już rzeczy zaszły za daleko, dał ktoś sygnał, tłum cały rzucił się na nieszczęsnych aktorów i po smołowej kąpieli utarzał ich w pierzu.
Wróciliśmy tedy, nic nie wskórawszy, do domu, lecz ja byłem jakoś nieswój, markotny, a tak mi coś ciężyło na sercu, jakbym popełnił grzech ciężki, choć przecież w niczem nie zawiniłem. Ale to tak: czy zrobisz źle, czy dobrze, sumienie zawsze cię gnębi, jakby po to tylko istniało, żeby gryźć człowieka, nie zaś rozważać i zgłębiać. Przyznaję, że gdybym miał psa, tak pozbawionego zastanowienia, jak sumienie, tobym go otruł. Bo sami państwo powiedzcie — i zabiera w człowieku więcej miejsca, niż wszystkie inne wnętrzności razem wzięte, i gospodarzowi swojemu ciągle robi na złość.
Tomek Sawyer jest tego samego zdania.
Zaprzestawszy rozmowy, zaczęliśmy namyślać się. Po niejakiej chwili odzywa się Tom: