Strona:PL Mark Twain - Przygody Hucka 02.djvu/126

Ta strona została uwierzytelniona.

ko ucieczkę ułatwić może. Gdybyśmy nie byli więźniami, a! to zupełnie co innego. Tylko człowiek nieuczciwy kraść może, nie będąc więźniem.
Postanowiliśmy zatem, że kraść będziemy wszystko, co nam wpadnie pod ręką. A jednak w kilka dni potem zrobił mi Tomek formalną scenę za to żem skradł kawona z grzędy murzynów po to, żeby go zjeść; kazał mi zaraz dać murzynom centa, nie mówiąc, za co go daję.
— Źle mnie zćozumiałeś — mówił — kraść mamy prawo tylko to, co nam potrzeba.
— A właśnie kawon był mi potrzebny — odpowiadam.
— Nie, nie był ci potrzebny do ucieczki. Nie jesteś więźniem.
— Aha! Więc to w tem różnica?
— Naturalnie, że w tem. Jeżeli Jim potrzebuje noża, żeby nim zabić dozorcę, a ty mu ukradniesz i potajemnie go prześlesz, to nie kradzież, jeżeli zaś ukradniesz nóż dla siebie, to kradzież. Rozumiesz?
— Niechże tak będzie — odpowiedziałem.
Po tej rozmowie siedzieliśmy parę godzin spokojnie, czekając, aż każdy pójdzie do swej roboty i nikogo nie będzie na dziedzińcu. Wtedy Tomek zaniósł worek do owej przybudówki, sąsiadującej z więzieniem Jim’a, ja zaś stałem na straży. Niedługo zabawiwszy, wrócił z próżnemi rękami, poczem usiedliśmy na stosie desek, żeby swobodnie porozmawiać. Ja milczałem, bo w takich razach zwykle zaczyna Tomek.
— Już wszysko mamy — powiada — oprócz narzędzi.